• Biała Szkoła – dzień III

    I przyszedł czas na wycieczki. Jak to już w Montessori mamy w zwyczaju daliśmy naszym uczniom duży wybór.Trzy rodzaje tras: 8, 18 i 30 kilometrów i… możliwość pozostania w ośrodku. Nie, nie była to opcja na leniuchowanie: uczniowie wykorzystali to na konsultacje z nauczycielami, czytanie, czy nawet napisanie próbnej matury. A wracając do naszych wędrówek, wszyscy mieli okazję poznać mniej lub bardziej Pasmo Brzanki, a na najdłuższej trasie uczniowie odwiedzili nawet bardzo gościnnego redemptorystę z pobliskiej Lubaszowej, ale o czym rozmawiali niech zostanie ich słodką tajemnicą? (więcej w relacji Ani R-L poniżej :))Po południu, Ci którzy już wrócili mieli możliwość pograć w planszowki czy obejrzeć coś lekkiego, no dobra powiemy wprost, oglądali bajkę?Wieczorem, już wspólnie, obejrzeliśmy film z krótką dyskusją.Żeby nie być gołosłownym, zapraszamy do oglądania zdjęć!

    tekst: Szymon Wilczyński

    P.S. (Ani Radomińskiej Lasek)
    Część liceum poszła dziś na trochę dłuższą wycieczkę (zrobiliśmy ok. 30km – dzięki małym zagubieniom:). Było naprawdę bajecznie! Widzieliśmy zamek z fosą gdzie mieszka Pan ze świnio- dzikiem (a kto wie, czy w wysokiej wierzy zamku nie trzyma Pan żyrafy) i byliśmy w środku lasu na uczcie! Kto by pomyślał, że w mało znanym Paśmie Brzanki kryją się takie rzeczy! Faktycznie spotkałyśmy takiego Pana (zbudował sobie dom na kształt zamku), a na “uczcie” byliśmy w klasztorze Redemptorystów, który jest na polanie w środku lasu. Zamówiliśmy pod ich klasztor pizzę, ale księża zaprosili nas do środka na kawę i herbatę, usadzili nas za ogromnym stołem i proboszcz zaczął nam opowiadać historię klasztoru. Na szczęście nie padał deszcz – prószył śnieg na początku. Brakowało nam tylko większych i bardziej ośnieżonych górek na jabłuszka:). Wracaliśmy już po ciemku prosto na odstawioną dla nas kolację.