• Święto niepodległości

    11. Listopada to tak naprawdę najradośniejsze polskie święto narodowe. Po 123 latach niewoli nasi pradziadowie i prapradziadowie (oraz oczywiście prababcie i praprababcie) cieszyli się (oraz oczywiście cieszyły się) z – jak to określił ironicznie Kaden-Bandrowski – „odzyskanego śmietnika”. Śmietnika języków, walut, porządków społecznych, zwyczajów, czyli tego wszystkiego, na co składały się trzy zabory w roku 1918. A jednak Polska znów była Polską.

    Z okazji 104 rocznicy prezydent Ukrainy skierował do Polaków 104 słowa, a my w naszym liceum postanowiliśmy zaśpiewać 104 piosenki. I na pewno by się nam to udało, gdyby Szanowna Dyrekcja nie przeznaczyła nam jedynie 55 minut. Z przyczyn obiektywnych zatem zdecydowaliśmy się na piosenek 12. Ale, aby jednak nie skończyło się na prostych (zwłaszcza jeśli chodzi o „Czerwone Maki na Monte Cassino”) „wykonach” znanych bardziej lub mniej piosenek i pieśni, przyprawiliśmy wszystko szczyptą pikantnej rywalizacji.

    Trzeba było z opisu wywnioskować, co za chwilę będziemy śpiewać, a na koniec odgadnąć jakiego słowa brakuje w kolejnej, zwykle mniej znanej zwrotce piosenki. Najwięcej punktów zdobyła grupa A klasy 1. Słodycze będące nagrodą wchłonęli po kryjomu. Walka była zażarta i wyrównana (wszyscy zmieścili się na przysłowiowym pudle), więc każda z pozostałych klas i grup otrzymała dużą czekoladę do sprawiedliwego podziału.

    A! I najważniejsze! O godzinie 11:11 zaśpiewaliśmy nasz narodowy hymn w ramach akcji „Szkoła do hymnu”.