Mrok. Rzadko zdarza się… Nie! W ogóle się nie zdarza, byśmy nasze środowe wykłady w auli rozpoczynali od zaciemnienia sali. Tym razem nie mogło być inaczej. Dzięki temu naszą uwagę szczególnie przykuwa kilkadziesiąt diod różnego koloru świecących w różnych konfiguracjach ze sceny.
Muzyka. A wraz z nią ruch. Pojawia się postać, która świetlistą różdżką, jak demiurg luksów wszelakich dyrygować zaczyna, lecz nie muzyką, a światłem właśnie. A już po chwili statyczne do tej pory punkciki wirują w jego dłoniach, malując przed naszymi oczyma obrazy i figury.
Kilkuminutowy pokaz żonglerki kończy się szybko, za szybko, a władcą światła okazuje się pan Jerzy Kozłowski, który resztę czasu poświęcił na opowieść o swojej drodze do mistrzostwa w żonglowaniu ogniem i światłem.
Dane nam było zobaczyć ścieżkę młodego człowieka od pierwszego zachwytu pasją, poprzez uczestnictwo o półfinale jednej z pierwszych edycji programu „Mam Talent”, sukcesy w kolejnych konkursach i festiwalach do wciąż rozwijanego mistrzostwa, które pozwala panu Jerzemu łączyć pasję z drogą zawodową.
I myślę, że warto, by trzy hasła pozostały w naszej pamięci po tym niezwykłym spotkaniu:
– Systematyczność,
– Pasja i radość,
– Pewność siebie.
To właśnie te rzeczy pozwoliły panu Jerzemu dotrzeć do miejsca, w którym jest i spokojnie patrzy w przyszłość.