• Święto Szkoły i Patrona.

    Wieczór, a we mnie wciąż drży dzień, który mija.

    Zaczęło się jak zwykle w piątek mszą, a w niej kazanie ojca Damiana i prośba, zachęta, byśmy w każdym, kogo spotkamy, zobaczyli okruch dobra, bo w każdym jest. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Ewangelia i to kazanie, było nieprzypadkowym preludium do tego, co dalej…

    Po Eucharystii – ślubowanie klasy I Liceum i tych, którzy doszli do nas w ciągu tego i ubiegłego roku. Proste „Ślubuję” na równie proste: „szukać Prawdy, czynić Dobro, zdobywać wiedzę i Mądrość, szanować wolność własną i innych…”

    Aula. Najpierw hymn, który przecież również jest przyrzeczeniem, że tak jak Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata nie odwrócimy się od bitych, odrzuconych, od tych, nad którymi śmierć…

    Nie odwrócimy się, jak nie odwróciła się w godzinę próby pani Maria Nowak ratując swoją żydowską koleżankę z gimnazjum, dając jej swoją tożsamość.

    Nie odwrócimy się, jak nie odwróciła się pani Maria Barbara Rudzka ukrywająca wraz z bliskimi całą żydowską rodzinę… „bo to byli najbliżsi sąsiedzi”… I przyszli prosić o schronienie. Zły to czas, gdy aktem heroicznej odwagi jest zwykła gościnność.

    Nie odwrócimy się, jak nie odwróciła się babcia i mama pani Ewy Chitry, które przy placu Na Stawach, pod bokiem generalnego gubernatora, w skromnym mieszkanku ukrywały dwie Żydówki.

    Nie odwrócimy się, jak nigdy od swoich pacjentów, od Sprawiedliwych i ocalonych, od naszej szkoły nie odwrócił się pan profesor Aleksander Skotnicki, znakomity krakowski hematolog. Nasz – mówię to z dumą – przyjaciel.

    Słowa naszych gości, jak pieczęcie odbiły w moim sercu ślady prawdy o heroicznej odwadze tkwiącej w zwykłych, ludzkich gestach.

    Chwila odpoczynku, przy słodyczach, przekąskach, napojach. Ale przede wszystkim chwila bliskiego, bo przy jednym stole, bycia z prawdziwymi bohaterami, którym można zazdrościć: ich sprawdzono. Nie zawiedli!

    Czas świętowania domknął film „Chłopiec w pasiastej pidżamie.” Domknął, bo przecież nie zamknął. Pamięć o bohaterach trwa.

    Wieczór. Dzień się już nachylił, a we mnie drżą jeszcze – wśród wspomnień Sprawiedliwych – te słowa, które zadedykował dziś swoim wychowankom z klasy I Liceum pan Daniel:

    „Obyś skutecznie mi błogosławił,
    Rozszerzył granice moje
    A ręką Twoja była ze mną
    Obyś zachował mnie od złego
    A utrapienie moje się skończy.”

    Nic tego dnia nie było przypadkowe…

    (autor: Kamil Cyganik)